Nasza klasa – recenzja filmu

Film Nasza klasa Ilmara Raaga jest dziełem poruszającym niezwykle powszechny problem, jakim jest przemoc rówieśnicza. Ukazuje on zupełny bezsens, bezrefleksyjność i brutalność w zadawaniu cierpienia.

Joosep, chłopak cichy i wycofany, jest łatwym celem, na którym klasa nie waha się wyładowywać emocji i ciągłymi zaczepkami poskramiać nudę. Jedyną osobą, decydującą się bronić Joosepa, jest Kaspar – uczeń, który wcześniej sam był jednym z dręczycieli. Od tej pory obydwaj bohaterowie muszą mierzyć się z przemocą, obelgami, zniewagą i upokorzeniem, co skutkuje tragicznym finałem filmu.

Tytułową klasę można podzielić na dwie grupy – czynnych oprawców, czyli grupę chłopców z Andersem na czele, i biernych obserwatorów, czerpiących rozrywkę z poniżania Joosepa i Kaspara, bo cała nienawiść, poza chęcią budowania swego autorytetu, wydaje się wynikać najzwyczajniej z nudy. Obmyślanie kolejnych sposobów na upokorzenie ofiar ma poniekąd za zadanie wypełnić czas ciągnący się w szkolnych ławkach.

Rzeczą, która przykuła moją uwagę, jest nieudolność dorosłych w rozwiązaniu problemu – nauczyciele albo go nie zauważają, albo ich metody są nieskuteczne. Z tego powodu niektóre sceny wydają się mało prawdopodobne – czyż możliwe jest, aby głośna bójka na środku korytarza podczas przerwy nie została spostrzeżona bądź usłyszana przez jakiegokolwiek pracownika szkoły? Joosep nie znajduje odpowiedniego wsparcia także u swoich rodziców, a w szczególności u ojca, byłego żołnierza, który karci syna za to, że nie umie się postawić. Bo przecież to jest takie proste.

Godne pochwały są zdolności młodych aktorów, którzy w wybranych scenach zapewne musieli wyjść ze swojej strefy komfortu, a których gra pozwalała wczuć się w fabułę i odebrać produkcję jako bardziej realistyczną. Film angażuje widza, w liczbie scen akcji jest zachowana stosunkowa równowaga, jednakże uważam, iż niektóre wydarzenia dzieją się zbyt szybko i wymagają głębszej analizy.

Natalia Janowska 1P

Przemoc w szkole

Jeden temat, dwa filmy, dwa spojrzenia na przemoc rówieśniczą. Dziś w rekomendacjach filmowych dwa filmy o przemocy w szkole. Pierwszy to Słoń z 2003 roku. Film wyreżyserowany przez uznanego twórcę amerykańskiego kina niezależnego Gusa Van Santa. Jest to obraz, którego scenariusz został oparty na wydarzeniach z 20 kwietnia 1999 roku, gdy dwaj nastoletni uczniowie amerykańskiego liceum Columbine w Littleton, Eric Harris i Dylan Klebold, weszli na teren szkoły i strzelając z broni palnej zamordowali dwunastu rówieśników oraz jednego nauczyciela. Dlaczego tak się stało? Gus Van Sant nie próbuje odpowiedzieć na to pytanie. Nie moralizuje, nie wskazuje winnych. Pokazuje, w sposób subtelny i poetycki, „zwykły dzień” młodych ludzi, którzy postanowili dokonać zbrodni na swoich kolegach. Tragedia została wpisana w codzienność: okazuje się, że zło jest „normalne”, jest obok nas.

Wypadki w Columbine i dzieło Van Santa były inspiracją do powstania drugiego filmu, czyli estońskiej Naszej klasy z 2007 roku. Reżyser filmu Ilmar Raag postanowił zrealizować swój film w opozycji do Słonia. Oparł swą autorską strategię na przedstawieniu racjonalnej diagnozy problemu powstawania przemocy. Dwaj główni bohaterowie filmu Joosep i Kaspar są gnębieni przez kolegów z klasy. Agresja narasta: od wyzwisk, przepychanek, gróźb, obelg, przez bicie, molestowanie, upokorzenie, aż po… Wszystkich, którzy zechcą dowiedzieć się jak kończy się film i porozmawiać na temat przemocy rówieśniczej (np. jakie mechanizmy nakręcają spiralę przemocy), zapraszam na projekcję Naszej klasy w ramach realizacji projektu Bibliofilmoterapii.  Termin listopadowego spotkania zostanie przekazany za pośrednictwem dziennika elektronicznego.

Roman Sowa