„Babka z zakalcem” – Alek Rogoziński

„Podstawą jest zawsze pracowitość i determinacja. […] Ale w przypadku jedzenia, a zwłaszcza wypieków, potrzeba czegoś więcej. Duszy, miłości i serca.”

„Babka z zakalcem” to komedia kryminalna Alka Rogozińskiego – autora,
który „morduje z przymrużeniem oka”. Pełno w niej rodzinnych tajemnic, szantaży oraz zbrodni.

Luiza Mirska, właścicielka firmy cukierniczej w dniu 60. urodzin postanawia przekazać interes w ręce młodszego pokolenia. W tym celu zatrudnia detektywa, którego zadaniem jest zgłębienie przeszłości jej dzieci – ma to wskazać, czy któreś z nich zasługuje na  zaufanie.  Podjętą decyzję restauratorka postanawia ogłosić na własnym przyjęciu, jednak dochodzi na nim do niespodziewanej tragedii…

Przygodę z powieścią dobrze rozpocząć w kuchni, gdzie, przygotować warto ulubioną przekąskę – może niczym bohaterowie historii skusisz się na jagodowe babeczki? Gdyby Sushi wydało Ci się bardziej przekonujące – na kartach książki natrafiłbyś na godną kompankę, uważaj jednak na jej słynny apetyt – ponoć je jak „struś afrykański”. Oprócz tego, w tekście znajdują się przydatne rady kulinarne – jeśli, na przykład, spodziewasz się trudnej rozmowy, zadbaj, by w zasięgu ręki stała szklanka lemoniady. Zdecydowanie unikaj też zapoznania którejkolwiek części garderoby z buraczkowym hummusem. Co więcej, podczas czytania poznasz przepis na sukces w branży gastronomicznej: „Podstawą jest zawsze pracowitość i determinacja. […] Ale w przypadku jedzenia, a zwłaszcza wypieków, potrzeba czegoś więcej. Duszy, miłości i serca”.

„Babka z zakalcem” to lektura idealna, żeby oderwać się od rzeczywistości, sprawnie się ją czyta, a przebarwione, absurdalne sceny nieraz wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Niebanalny język ciekawi, a odniesienia do współczesności, jak choćby pandemia, która co prawda w tekście już się skończyła, współgrają z licznymi kulturalnymi nawiązaniami. Dobra zabawa gwarantowana!

Katarzyna Bielenda

,,Jedz, módl się i kochaj“ Elizabeth Gilbert

 Książka autorstwa Elizabeth Gilbert pt. ,,Jedz, módl się i kochaj“ jest i będzie obecna na mojej półce ulubionych powieści do końca życia. Uwielbiam po nią sięgać, wtedy kiedy mam zły nastrój, albo marzę żeby się zanurzyć w niezwykłych krajobrazach, jakie są ukazane w tej powieści.

Książka przedstawia historię Liz Gilbert – kobiety w trakcie rozwodu, który brutalnie odbił się na jej zdrowiu psychicznym. Dręczy ją bezsenność, zażywa niezliczone ilości antydepresantów, wciąż nie mogąc odnaleźć w swoim życiu równowagi. Po proroczych słowach pewnego szamana z wyspy Bali, którego odwiedza podczas jednego z wyjazdów służbowych, postanawia rok swojego życia poświęcić podróżom. W tym czasie decyduje się odwiedzić trzy niezwykłe kraje: Włochy, Indie i Indonezję. W każdym z tych trzech niesamowitych miejsc poszukuje czegoś zupełnie innego czego w innych krajach nie ma. Italii poświęca się nauce języka włoskiego, ciesząc się jego brzmieniem, a także  poznaje smak typowej włoskiej kuchni. Do Indii jedzie z zamiarem odnalezienia Boga. Wiele godzin poświęca modlitwie, medytacjom, praktykuje jogę, poszukuje pobożności. Równocześnie wycisza się, skupia swoje myśli na powtarzaniu mantr, czyta religijne sanskryty. Indonezja, ostatnie miejsce, jakie zamierza odwiedzić, ma pomóc jej odnaleźć równowagę pomiędzy przyjemnością, jakiej doświadczyła w czasie czterech miesięcy pobytu w Italii, a pobożnością, jakiej nauczyła się w aśramie w Indiach. Bohaterka książki dobrze wie, czego poszukuje. Tych trzech krajów nie odwiedza tylko ze ściśle turystycznych pobudek. Każde z tych miejsc oferuje jej rozrywkę, której brakuje jej w Stanach Zjednoczonych, w których próbuje odnaleźć siebie jak i również psychiczne i fizyczne ukojenie. Tak więc, będąc w Italii, nie odwiedza żadnych muzeów ani galerii. Kilka razy udaje się tylko na wycieczki – na przykład do Wenecji. W Indiach czas mija jej w ośrodku medytacyjno-modlitewnym. W Indonezji żyje jedynie na wyspie Bali, którą po pewnym czasie udaje się jej zwiedzić w całości. Oczywiście, w każdym z tych krajów Liz poznaje wielu ludzi, z którymi natychmiast się zaprzyjaźnia. Nowe znajomości pozwalają jej oderwać się od pozostawionych w USA problemów. Przyjaciele doradzają jej, jak radzić sobie z zaistniałą sytuacją. Pocieszają, mówiąc, że w przeszłości przydarzyło im się coś podobnego. Wspierają, pomagają, pozwalają zapomnieć o kłopotach i stresie. Szczególną rolę należy tu przypisać hinduskiej guru, uczącej jogi i medytacji, balijskiemu szamanowi, który uczy Liz modlitwy oraz indonezyjskiej uzdrowicielce Wayan, z którą Liz od razu odnajduje wspólny język – obie przeszły przez piekło rozwodu. Książka podzielona jest na sto osiem opowieści, które mają symbolizować dźapamalę. Jest to sznur koralików, które pobożni hinduiści i buddyści używają w celu skupienia się na modlitwie. Autorka postanowiła, że skoro cała jej podróż była poszukiwaniem równowagi, liczba stu ośmiu rozdziałów będzie niejako symbolem tego poszukiwania. Cała narracja bogata jest w ciekawe spostrzeżenia i uwagi, które czyni podczas swych podróży Liz. Oprócz emocjonalnych rozterek bohaterki, czytelnik ma szansę poznać obyczaje panujące w Italii, zasmakować Orientu, zagłębić się w tajemnice jogi i medytacji, a także powędrować do dalekich, azjatyckich wysp. Dzięki tym opisom możemy poczuć że jesteśmy w danym miejscu, odczuwamy podobne doznania, co główna bohaterka. Powieść czyta się naprawdę błyskawicznie, mimo że może się wydawać trudna w zrozumieniu, oraz  pełna refleksji nad wydarzeniami jakie dotykają Liz.  Książka posiada niezwykłą aurę szczerości, wydaje się jakby narracja płynęła do czytelnika prosto z serca autorki. Publikacja jest niezwykle szczera i właśnie to w niej pokochałam- szczerość, bezpośredniość, ale również opisy krajobrazów.  Jako ciekawostkę dodam, że w 2010 roku powstał fantastyczny film oparty na książce o takim samym tytule, a główną postać gra Julia Roberts. Zarówno powieść jak i film to idealna propozycja na jesienne wieczory wraz z kubkiem herbaty. Dzięki temu zestawowi można idealnie zanurzyć się w pełni przekazu tej książki.

Aleksandra Zapała

„Zwiadowcy” Jonathana Flonagana

Według mnie ciekawą książką, a raczej serią książek są „Zwiadowcy” Jonathana Flonagana. Głównym bohaterem jest Will. Spędził całe zycie w sierocińcu a gdy miał wybrać kunszt w jakim będzie się obracać nastąpiło coś dziwnego. Nie przyjęli go rycerze, kucharze ani opiekunowie królewskich koni. Jednak pojawił się Halt – zwiadowca. Zwiadowcy byli owiani tajemnicą a zwykli ludzie się ich bali. Nie dlatego, że byli źli a dlatego, że nic nie było o nich wiadomo. Will nie odstawał od tych ludzi.

Na poczatku był przerażony wizją spędzenia ponad 6 lat z Haltem na osobności. Jednak postacią pozytywna jaką wybrałam jest właśnie Halt. To on był opiekunem i mądrym meżczyzną. Zarzekał się, że nie zostanie uwięziony więzem małżeńskim. Jednak stał się on kochanym staruszkiem dbającym za wszelką cenę o swojego podopiecznego oraz żonę. Nie mil łatwo w życiu lecz nie uległ i postawił na swoim. Zycie Halta choc niebezpieczne i niepewne było jednak życiem. Czytając tą książkę wiele razy sobie wmawiałam, że kiedyś będę taka jak on. Tajemnicza, nieprzegadana, cierpliwa i wytrwała. Bardzo polecam przeczytać ja sama wiele razy wracałam do tych tomów pełnych tajemnic i niezwykłych wydarzeń.

Kinga Sendys

„Enola Holmes” w reż. Harry’ego Bradbeera

„Są dwie ścieżki, którymi możesz podążyć, Twoja, lub ta, którą wybiorą za Ciebie inni.”

Film reżyserii Harry’ego Bradbeera – „Enola Holmes” zaprasza na zapadającą w pamięci przy­godę, w której nie brak ani zagadek, ani spisków. Produkcja przykuwa również uwagę dzięki niedawnej realizacji. Losy tytułowej bohaterki poznała widownia na całym świecie 29.09.2020 r., kiedy to odbyła się premiera adaptacji powieści Nancy Spring – „Sprawy zaginionego markiza”.

Dotychczas spokojne życie Enoli zakłócone zostaje w dniu jej szesnastych urodzin. Dziew­czyna odkrywa nagłe zniknięcie matki i wkrótce potem trafia pod pieczę starszych braci – Mycrofta oraz Sherlocka. Ich plany nie przypadają jednak do gustu samej podopiecznej…

O wyjątkowości postaci świadczy nawet jej imię – czytane wspak tworzy angielskie słowo oznaczające „samotna”. Istotnie, mieszkając na wsi, siostra sławnego detektywa nieczęsto przeby­wała w towarzystwie różnym od własnego lub bliskiej sobie matki – Eudorii. Kobieta samodzielnie wychowy­wała córkę i na wła­sną rękę dbała o jej edukację. Pełna energii natura młodej narratorki oraz jej żywiołowość idą w parze z takimi cechami jak śmiałość czy odwaga. W sposobie, w jakim przedsta­wia wydarzenia, ujawnia się również spora dawka poczucia humoru. Nie można też nie wspomnieć o bystrym umyśle Enoli, a także o jej niezależności , bo – jak mawiała Eudoria – „Są dwie ścieżki, którymi możesz podążyć, Twoja, lub ta, którą wybiorą za Ciebie inni”.

Na uznanie zasługuje wielowątkowość scenariusza Jacka Thorne’a, dzięki której zaskarbia on sobie sympatię widzów z różnych kategorii wiekowych. Natomiast barwne kostiumy Millie Bobbie Brown, odtwórczyni głównej roli wskazują na różnorodność przybieranych przez młodą detektyw toż­samości oraz odzwierciedlają realia XIX-wiecznej Anglii. Emocje gwarantowane!

Polecam Kasia Bielenda